Mongolia była najciekawszym krajem jaki do tej pory odwiedziliśmy. Z populacji 3 milionów ludzi aż połowę stanowią nomadzi, którzy prowadzą zupełnie inne życie niż my, przemieszczając się z całą rodziną, dobytkiem i zwierzętami kilka razy do roku.
Powiedzmy, że mamy małżeństwo nomadów Narantuya to kobieta, a Batsaikhan to mężczyzna. Mają dwójkę dzieci, jedno ma 11, a drugie 20 lat. Zamieszkują Mongolię Centralną. W ich gerowej „osadzie” mieszka również rodzina Narantui: rodzice, ciocia z wujkiem i siostra z rodziną. Rzadko kiedy koczownicy żyją tylko we dwójkę (plus dzieci), raczej skupiają się w całe rodziny. Do tego mają zwierzęta – wszystkie są wspólne, nie ma sytuacji w stylu: tych sto kóz jest moich, a tamtych 50 krów twoich. A jak już jesteśmy w temacie zwierząt – wiecie ile wynosi ich liczba w Mongolii? Przypominam, że ludzi są 3 miliony, a zwierząt… 50 milionów:)
Ile razy w roku Narantuya i Batsaikhan przenoszą się w inne miejsce?
Teoretycznie cztery razy – na wiosnę, lato, jesień i zimę. W praktyce częściej, zwłaszcza latem. Dużo zależy od zwierząt, jeśli gdzieś im nie pasuje jedzenie to pójdą sobie dalej (oczywiście „dalej” nie oznacza trzech marnych wzgórz od jurt – to tak, jakby poszły na drugą stronę ulicy), a za nimi podąży nasza mongolska rodzinka. Poza tym, gdy wyjedzą już trawę co do jednego źdźbła to też będą szukały nowej miejscówki.
Narantuya i Batsaikhan wypuszczają w okolicach jesieni wszystkie zwierzęta wolno. Na zimę rodzina przenosi się pod góry, w miejsca osłonięte od wiatru i tam pozostają do wiosny. Przygotowując się do zimy nomadzi gromadzą jedzenie dla zwierząt i zapędzają je do swojej nowej miejscówki.

Jak odnajdują zwierzęta i skąd wiedzą, że to ich, a nie kogoś innego?
Zwierzęta odnajdują się same:) Wiedzą, w którym miejscu jest ich rodzina i potrafią same przyczłapać. Natomiast nomadzi w magiczny sposób potrafią rozpoznać każde ze swoich zwierząt. Dla mnie to coś niesamowitego, ale wierzę, że tak jest. Kiedy pojechałam zaganiać owce i kozy z panem Mongołem to zatrzymywał się często i wypatrywał przez lunetę swojego stada, po drodze mijaliśmy inne, ale on wiedział, że to nie są jego zwierzęta i jechał dalej.
Co jedzą nomadzi?
Narantuya głównie przygotowuje produkty na bazie mleka – jogurty, ajrak, archi, sery. Wykorzystuje do tego mleko od krów, kóz, koni i wielbłądów.

Poza tym rodzina oczywiście je też zwierzęta, które posiada albo które upoluje (w Mongolii poluje się m.in. na niedźwiedzie i jelenie głównie dla mięsa, czasami na lisy dla futra). Ci, którzy mieszkają w wysokich górach często mają stada jaków, których mleko również wykorzystuje się w kuchni. Z warzyw najczęściej występują tu ziemniaki, kapusta, cebula i marchewka. A na przykład jajka, które w Polsce niemal każdy ma w lodówce, dopiero od niedawna zaczęły pojawiać się w Mongolii (trzeba uważać, gdy się je kupuje – niektóre są już ugotowane;)). Z kolei mięso od kury jest tutaj luksusem.


Nasza rodzina nie zjadłaby nigdy cielęciny, ani nie upolowała młodych zwierząt. Gdy mała owca zdycha wykorzystuje się tylko jej wełnę, a resztę pozostawia w spokoju (do czasu aż nadlecą sepy albo przybiegną wilki).
Trzeba przyznać, że w kuchni nomadów nic się nie marnuje. Wiele części zwierząt na coś się przydaje (chociażby kopyta krów) i mało co trafia do śmietnika. Zresztą cały tryb życia jest na tyle minimalistyczny, że każda plastikowa butelka, czy kawałek blachy znajdzie jakieś zastosowanie i na coś się przyda.

Jak mieszka rodzina nomadów?
Narantuya i Batsaikhan plus ich dzieci mieszkają w jednej jurcie (ok. 36 m2). W środku znajdują się trzy łóżka – jedno dla rodziców i po jednym dla każdego z dzieci. Warto wiedzieć, że wszystkie jurty zawsze stawiane są w taki sposób, aby drzwi wychodziły na południe. Służyło to kiedyś nomadom jako zegar słoneczny, gdy słońce wpadało przez dziurę w „suficie” w jurcie. Obecnie jest to przydatne m.in. osobom, które jadąc drogą nie bardzo wiedzą, w którą stronę podróżują lub gdzie powinni skręcić – widząc jurtę mogą od razu stwierdzić w jakim kierunku podążają.
Wracając do wnętrza geru – od wejścia po lewej stronie znajduje się część łazienkowa, stoi tam często zlew z baniakiem na wodę i półka z kosmetykami.

Po prawej stronie jest część kuchenna i tam Narantuya pichci swoje specjały.

W centralnym miejscu znajduje się piecyk opalany drewnem lub suchym nawozem bydlęcym. Na ścianie naprzeciwko wejścia, jest święte miejsce, przeznaczone do modlitw. Mogą się tam znajdować różne dary dla bóstw, dyplomy i rzeczy, z których nasza rodzina jest dumna i się nimi odznacza albo wizerunki koni, które są szczególnymi zwierzętami dla Mongołów. Często mówi się, że ludzie z tego kraju urodzili się w siodle.

Z czego zrobiona jest jurta i ile kosztuje?
Szkielet jurty zrobiony jest z drewna, a wypełnienie, które izoluje przed zimnem to owcza wełna. Ze względu na częste przemieszczanie się rodziny, ger musi być łatwy do złożenia i tak też jest. Ten mongolski „namiot” można złożyć w 30 minut. Często wewnętrzne elementy z drewna są zdobione, malowane i rzeźbione. Zakup jurty to koszt ok. 10 tysięcy złotych.
Jakie zwyczaje panują w rodzinie nomadów?
Kiedy goście wchodzą do jurty Narantui i Batsaikhana nie powinni nastąpić na próg, bo przyniesie to rodzinie pecha. Należy poruszać się po gerze zgodnie z ruchem wskazówek zegara, wokół centralnego paleniska.
Gdy ktoś odwiedza rodzinę to Narantuya siada w części kuchennej, Batsaikhan w miejscu na wprost wejścia, a goście po lewej stronie. Mongołowie na ogół nie są zbyt rozmowni i przez większość czasu milczą. Przynajmniej nie ma czegoś takiego jak niezręczna cisza – ona jest po prostu nieodłącznym elementem przebywania z nomadami;) Nie jest to typ ludzi, który podbiegnie do Ciebie z bananem na twarzy, wypytując co słychać, czego chcesz się napić, czy podać coś do jedzenia i jeszcze raz się upewnią, czy na pewno niczego Ci nie potrzeba. Nomadzi nie używają raczej zwrotów typu „proszę”, „dziękuję”, „dzień dobry” czy „co słychać”. A ponieważ widują się bardzo rzadko z innymi nomadami to ich standardowym powitaniem jest „jak minęła wiosna/lato/jesień/zima”, a na pożegnanie życzą dobrej wiosny/lata/jesieni/zimy:) Nie oznacza to wcale, że są niegościnni i niemili, wręcz przeciwnie – zawsze, gdy ktoś ich odwiedza podstawiają pod nos to, co mają. Najczęściej jest to herbata z mlekiem i solą lub ajran, do tego czasem jakieś przekąski. Będąc w potrzebie zawsze można na nich liczyć.
O co chodzi z symbolem swastyki w Mongolii?
Dla Mongołów znak, który w Polsce kojarzy się bardzo źle, oznacza szczęście. Często graweruje się go np. na obrączkach nowożeńców, co oznacza podążanie w tym samym kierunku i karmę, która powraca zarówno przy dobrych, jak i złych uczynkach. Znak swastyki widywaliśmy także na zagłówkach foteli w samochodach, czy w klasztorach. W Mongolii wierzy się w równowagę i harmonię z bogami oraz naturą w każdym aspekcie życia.
Gdzie uczą się dzieci?
Mongolia podzielona jest na 21 ajmaków, czyli coś w rodzaju naszych polskich województw. W każdym ajmaku znajduje się jedna wioska, w której jest szkoła, szpital, poczta i inne tego typu instytucje. Młodsze dziecko Batsaikhana i Narantui wyjeżdża do wioski w ich ajmaku, do szkoły na 9 miesięcy, wracając zapewne na jakieś ważniejsze uroczystości czy święta, no i na wakacje, które trwają od początku czerwca do końca sierpnia. Starsze dziecko jest już na studiach w Ułan Bator. Planuje wyjazd za jakiś czas do Niemiec i część studiów chce zrobić w tym kraju. Uczy się niemieckiego, który jest w Mongolii równie popularny jak angielski. Młodzi Mongołowie często wyjeżdżają studiować właśnie do Niemiec i wracają dobrze wykształceni, co pomaga im w otrzymaniu lepszej pracy i wspomaga mongolską gospodarkę – zachodnia wiedza jest tu potrzebna, aby kraj mógł się rozwijać.
Jaki język obowiązuje w Mongolii?
Oczywiście mongolski, ale co ciekawe obecnie wygląda on jak cyrylica, a kiedyś przypominał arabskie zawijasy. Staromongolski zapisywany i czytany był z góry na dół, ponieważ w ten sposób łatwiej było się nim posługiwać siedząc na koniu – a Mongołowie to przecież, jak wspominałam wcześniej, ludzie urodzeni w siodle (każdy potrafi tu jeździć konno). Po nastaniu demokracji po roku 90. wznowiono nauczanie tego języka w szkołach.
Co się dzieje z ciałami zmarłych?
Obecnie istnieje coś na wzór cmentarzy, ale kiedyś Mongołowie umieszczali ciała w skałach (również zdarza się to w dzisiejszych czasach). Wierzy się, że z natury człowiek powstał i naturze powinien zostać oddany po śmierci. Niektórzy twierdzą, że martwy człowiek rodzi się ponownie jako pies, a następnie znowu staje się człowiekiem. Dlatego nomadzi okazują duży szacunek do psów i stanowią one nieodłączny element rodzin koczowniczych.
Spokojne życie zgodnie z naturą to naszym zdaniem trafne określenie tego, co zobaczyliśmy i czego zdążyliśmy się dowiedzieć o nomadach. Spędziliśmy zaledwie cztery dni na stepach wśród Mongołów, ale to nam wystarczyło, żeby zakochać się w tym kraju i jego kulturze. Jest w nim coś, co powoduje, że bardzo chcielibyśmy tam wrócić.
Mongolia zawsze była wysoko na liście miejsc, które chcę odwiedzić raz w życiu, a po tym tekście żałuję, że naszej podróży nie zaplanowaliśmy z myślą o tym kraju. Fajnie czytać o miejscach, w których czas się zatrzymał i wszystko jest jak dawniej 🙂
Sandra jeśli będziecie mieli możliwość jakoś zajechać do Mongolii to jedźcie! 🙂 Kraj jest naprawdę ekstra i jak ktoś lubi takie klimaty życia pośród niczego i poznania zupełnie innej kultury… no to trzeba tam być 😀
Witajcie! Właśnie trafiłam na Waszego bloga. Bardzo mi się podobają Wasze wpisy i na pewno będę zaglądać częściej! 🙂 A Mongolia jest przecudnym krajem, mieszkałam tam przez kilka miesięcy i polecam ją każdemu! Jakoś tak od razu cieplej na sercu, patrząc na Wasze zdjęcia 🙂 Pozdrawiam!
Ola bardzo nam miło :)) Super, że mieszkałaś w Mongolii! W UB, czy jakimś innym mieście? Tak jak pisałam, baaardzo chcielibyśmy tam wrócić.. ten kraj jest w dalszym ciągu naszym numerem 1:)
Trochę mieszkałam w UB ( i naprawdę warto temu miastu dać szansę, potrafi skraść serce, choć na pierwszy rzut oka zazwyczaj nie zachwyca ;-)) ale głównie w Muron, na północy! Jeżeli odwiedzicie jeszcze Mongolię, to koniecznie jedźcie na północ właśnie, nad Jezioro Khovsgol, tam to dopiero zapiera dech! 🙂 Jeżeli będziecie mieć wolną chwilę, to zapraszam do siebie, na https://jakinaniebie.wordpress.com/, choć dopiero raczkuję 🙂 Pozdrawiam serdecznie i życzę niesamowitych przygód w dalszej podróży!
Pingback: Mongolia: budżet i koszty
Trafiłam tu przypadkiem szukając jakichkolwiek informacji o życiu w Mongolii. Strasznie mi się tu u Was spodobało i na pewno będę wracać 🙂
Mam przed sobą potężne wyzwanie, jakim jest wyjazd do Ułan Bator w celach biznesowych i najróżniejsze emocje spędzają mi sen z powiek! Toż to skok w nieznane…
Cześć Wera! Nie da się ukryć, że Mongolia to totalnie inny świat, tym bardziej Ułan Bator 🙂 Ale ludzie są bardzo mili, więc mam nadzieję, że pomogą odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Na jak długo wyjeżdżasz? Planujesz jakieś wycieczki po okolicach w międzyczasie?
Cóż, zapewne na dłużej, ale na jak długo-nie mam pojęcia.
Historie Wasze oraz innych podróżników są tak cudowne i inspirujące, że nie wyobrażam sobie mieszkać w Mongolii i nie poznać prawdziwego życia nomadów, więc na pewno znajdę czas na wiele wycieczek 🙂